Niebezpieczeństwo pozytywnego myślenia

keepitpositive [1]1,477 words

English original here [2]

“Time to stop talking falsely now.
The hour is getting late.”

—Bob Dylan, “All Along the Watchtower”

Najlepszym sposobem nakłonienia ludzi do przełknięcia gorzkiej pigułki jest powleczenie jej czymś słodkim. Zasada ta odnosi się zarówno do trucizny jak i do lekarstwa i ma zastosowanie na płaszczyźnie zarówno materialnej jak i intelektualnej. Najbardziej zdradzieckie i szkodliwe idee są często podawane w polewie szlachetnego sentymentalizmu. Dobrym przykładem jest wiecznie powracający frazes, że obrońcy białych muszą „być pozytywni” – skupiać się na rzeczach, które kochamy, nie na tych, których nienawidzimy.

Jest to fałszywy wybór. Najlepszym podejściem jest robienie obu tych rzeczy – musimy kochać to co dobre i nienawidzić tego co złe, tj. tego, co przeciwstawia się i zagraża dobru. Musimy wspierać dobro i zwalczać zło. A nie można na poważnie wspierać dobra, jeśli nie  chce się nazywać i zwalczać zła, które mu się przeciwstawia.

Podstawą białego nacjonalizmu jest oczywiście miłość do swojej rasy. Celem białego nacjonalizmu jest oczywiście zapewnienie przetrwania i dobrobytu naszej rasy. To są cele pozytywne. Ale jeśli to wszystko, co mamy do powiedzenia, to obrona białych pozostanie jedynie sentymentalizmem i oderwaną od życia i dobrodusznością, jedynie kwestią uczuć i myśli a nie słów i czynów.

Gdy tylko zaczniemy działać, kierowani naszą miłością, gdy tylko wyjdziemy poza internetowy układ zamknięty i wkroczymy w świat debaty publicznej, gdy tylko spróbujemy promować dobrobyt naszej rasy w świecie rzeczywistym, odkryjemy, że istnieją ludzie, którzy naprawdę sprzeciwiają się nam – ludzie, których interesy pozostają w konflikcie z naszymi, wliczając w to ludzi, którzy po prostu nas nienawidzą i których my powinniśmy szczerze i z wzajemnością nienawidzić.

Największym niebezpieczeństwem pozytywnego myślenia jest fakt, że w ostatecznym rozrachunku jest ono nieefektywne. Nie może ono uratować naszej rasy, ponieważ jest abstrakcyjne, a nie konkretne, dobroduszne, a nie realistyczne. W pełni popieram abstrakcję i ideały, ale nie są one celami samymi w sobie. Muszą one rozświetlić rzeczywistość i prowadzić do rzeczywistych, skutecznych działań. Dobroduszne wesołe pogaduszki oderwane od brudnych faktów nie uratują naszej rasy, której istnienie w prawdziwym świecie jest zagrożone przez określone siły, wliczając w to prawdziwych wrogów z krwi i kości.

Skupianie się na pozytywach sprowadza się do stwierdzenia, że lepiej być powierzchownym niż radykalnym. Niezależnie od tego, jak bardzo ktoś nakręci się na pozytywy, nie można uniknąć stawienia czoła rzeczywistości wydziedziczenia białych. A więc żeby „skupić się na pozytywach”, trzeba unikać zbadania rzeczywistych przyczyn naszego nieszczęścia, w szczególności zdemaskowania ludzi, których należy obarczyć winą za obecny stan rzeczy, bo przecież oznaczałoby to nienawiść.

Ale najlepszym sposobem wyleczenia choroby jest zrozumienie jej przyczyn. Najlepszym sposobem wyeliminowania chwastów jest wyrwanie ich z korzeniami. Najlepszym sposobem powstrzymania wydziedziczenia białych jest odkrycie, kto i dlaczego nim kieruje oraz powstrzymanie go.

Naprawdę istnieją ludzie, którzy stali się tak zafiksowani na szkodzeniu swoim wrogom, że ostatecznie szkodzą swoim własnym interesom. Taka właśnie jest psychologia złośliwości i jest ona bezcelowa. Na przykład, niektórzy biali nacjonaliści są tak zafiksowani na dokopywaniu Żydom, że atakują Izrael za bycie państwem rasistowskim i nacjonalistycznym pomimo tego, że biali nacjonaliści powinni bronić zasady rasowego nacjonalizmu, a nie atakować je z pozycji liberalnych, egalitarystycznych i uniwersalistycznych.

Ale lekarstwem na samobójczą złośliwość nie jest zarozumiała odmowa konfrontacji z rzeczywistą wrogością. Zamiast tego powinno się po prostu trzymać swoich priorytetów. Naszym najważniejszym celem jest służenie pozytywnym interesom naszego własnego narodu. Zbytnie zafiksowanie na naszych wrogach może kłócić się z tym celem. Jednak ostatecznie ignorowanie czy umniejszanie rzeczywistej wrogości jest o wiele gorszym zagrożeniem dla naszego narodu niż bezcelowa złośliwość. Lekarstwo oferowane orzez obóz „pozytywnego myślenia” jest gorsze od samej choroby.

Mem „bycia pozytywnym” jest powtarzany z wielu powodów, łącznie ze szczerą i naiwną dobrodusznością. Ale tak jak w przypadku memu „białego samobójstwa” – z którym ten mem często się łączy – podejrzewam, że motywy jego propagowania są zwykle moralnie plugawe i są nimi tchórzostwo lub zwyczajna dywersja organizowana przez naszych wrogów.

Wszystko staje się jasne, gdy zapytam, co dokładnie próbują ukryć „pozytywni myśliciele”? Czy próbują na przykład odciągnąć nasz wzrok od deprawacji czarnych? Czy żądają, abyśmy nie poruszali „kwestii murzyńskiej”? Czy próbują powiedzieć nam, że musimy po prostu skupić się na rozprowadzaniu memu „białego samobójstwa” zamiast rozprawiać o przestępczości, zepsuciu i chaosie powodowanym przez czarnych? Właśnie tak by postępowali, gdyby byli konsekwentni – ale jakoś przypadkiem tego nie robią.

Mem „bycia pozytywnym”, podobnie jak mem samobójstwa, jest prawie zawsze wykorzystywany, aby odwrócić nasz wzrok od problemu żydowskiego, tj. od faktu, że Żydzi są ogromnie nadreprezentowani pośród sił, który zarówno promują wydziedziczenie białych jak i powstrzymują białych od zorganizowania się, by temu zapobiec.

Łatwo jest zrozumieć, dlaczego żydowscy infiltratorzy chcą rozsiewać ten mem. Ale co motywuje białych? Myślę, że w ostatecznym rozrachunku jest to połączenie tchórzostwa i naiwności: tchórzostwa w obliczu żydowskiej opresji i społecznego potępienia przez białych oraz naiwne przekonanie, że można wygrać walkę bez nazywania i konfrontacji ze swoimi najbardziej zaciekłymi wrogami. W istocie niektórzy są tak naiwni, że myślą, że możemy wygrać, pozwalając, aby nasze organizacje zostały zinfiltrowane i pozostawały pod wpływem żydowskich „sympatyków”. (Ci Żydzi mogą być nawet szczerzy, ale agenci wroga też zawsze wydają się szczerzy, a zbyt późno jest na taką lekkomyślność.)

Zwolennicy pozytywnego myślenia często twierdzą, że ich przeciwnicy mówią „jedynie” o problemie żydowskim podczas, gdy oni wolą mówić wyłącznie o pozytywnych działaniach, które mogą podjąć dla naszej sprawy.

Przyznaję, że istnieją biali nacjonaliści, którzy mają obsesję na punkcie Żydów – prawie do tego stopnia, co sami Żydzi. Przyznaję, że istnieją biali nacjonaliści, którzy zachowują się tak, jakby to Żydzi byli jedyną przyczyną naszych problemów. W przeszłości, gdy publikowałem artykuły, które nie dotyczyły problemu żydowskiego, pojawiali się określeni komentatorzy i oskarżali mnie albo autora artykułu o spiskowanie w celu ukrycia żydowskiej perfidii. Ale nawet ci ludzie prawdopodobnie nie wierzą, że Żydzi są jedyną przyczyną naszych problemów albo jedyną przeszkodą stojącą na drodze do ich rozwiązania, pomimo że często tak właśnie się zachowują.

Idea, zgodnie z którą można mówić tylko pozytywne rzeczy albo tylko negatywne rzeczy, nie jest w ogóle prawdziwa. Można oczywiście mówić o określonych sprawach poprzez abstrahowanie i wyodrębnianie ich z szerszego tła. Ale abstrakcja wymaga pewnej falsyfikacji, ponieważ mamy wówczas do czynienia z częściami, nie z całością – a w prawdziwym świecie wszystko jest ze sobą połączone. Zatem, jeśli ktoś naprawdę przemyśli swoje abstrahowanie, jeśli spróbuje zrozumieć, jak łączą się one z resztą świata, jak uwikłane są w sieci znaczeni i przyczyn, wówczas w nieunikniony sposób musi się zająć się również innymi kwestiami. A trzeba tak postąpić, jeśli chce się dokonać prawdziwych zmian w prawdziwym świecie. Zatem zajmowania się wyodrębnionymi problemami tak naprawdę oznacza niezajmowanie się nimi.

Jeśli na przykład ktoś naprawdę przemyśli, jak zamierza podjąć pozytywne kroki w stronę ratowania naszej rasy, będzie musiał skonfrontować się z określonymi kwestiami negatywnymi, włączają w to szeroką i istotną rolę zorganizowanej społeczności żydowskiej w promowaniu wydziedziczenia białych oraz powstrzymywania oporu białych. Albo – jeśli zacznie się od problemu żydowskiego i dokładnie nim zajmie – określone pozytywne kroki w stronę oczyszczenia same się pojawią.

W świecie, w którym wszystko jest ze sobą połączone, prawdziwie radykalne myślenie – myślenie, które może doprowadzić do działania, które może zmienić świat – jest konkretne i holistyczne. Ale próba skupienia się wyłącznie na kwestiach pozytywnych albo negatywnych skazuje człowieka na abstrakcję i powierzchowność – a zatem, z praktycznego punktu widzenia, również na nieskuteczność.

Jednak co z ludźmi, którzy mają szerokie i konkretne rozumienie problemów białej rasy, a którzy postanawiają wyabstrahować określone elementy i skupić się na nich w szczególności? W końcu żyjemy w dużym świecie. Ludzie nie mogą wiedzieć wszystkiego o wszystkim. Specjalizacja jest nieunikniona i w istocie niezbędna dla postępu. Ale co z ludźmi, którzy chcą skupić się na rasie, imigracji czy problemie żydowskim w oderwaniu od całości?

Istnieje właściwy i niewłaściwy rodzaj specjalizacji. Można posiadać specjalizację, ale pomimo to rozumieć większą całość; kiedy ludzie pytają o całość, po prostu trzeba odsyłać ich do innych specjalistów, a potem powrócić do nich z ogólnym przesłaniem. Nie powinno się jednak wdawać w unikanie czy zaciemnianie całego obrazu.

Oczywiście uniki te działają tylko w jedną stronę. Na przykład Kevin MacDonald nie traktuje biologicznych różnic pomiędzy rasami czy kolorowej imigracji jak zgniłego jaja. Nie jest tak samo w przypadku kwestii żydowskiej, której ciągle unikają ci ludzie, którzy chcą zbliżyć się do politycznego głównego nurtu.

Oczywiście kiedy pisarze powstrzymują się od zajmowania się kwestią żydowską, stają się podejrzani o pracowanie na rzecz drugiej strony. Ale istnieje prosty sposób rozwiania takich wątpliwości (przynajmniej tych rozsądnych). Kiedy pojawia się kwestia żydowska, muszą oni po prostu stwierdzić, że nie skupiają się na tej kwestii; muszą przyznać, że istnieje prawdziwa debata nad tym problemem, odesłać osobę zadającą pytanie do prac Kevina MacDonalda, a następnie wrócić do głównego tematu.

Jednak w żadnym przypadku nie powinni oni odwoływać się do mącenia czy dezinformacji. Całe media i establishment edukacyjny pracują 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, 365 dni w roku, od kołyski aż po grób, aby oszukać nasz naród w kwestii rasy i Żydów. Zatem jest po prostu odrażające, kiedy biali nacjonaliści przyłączają się do tych kłamstw, ponieważ działają zgodnie z jakimś swoim wymyślonym i samolubnym interesem.